Otworzyłam szafę i wpatrywałam się w moje ubrania. Kompletnie nie wiedziałam co włożyć. Po paru minutach zdecydowałam się na białą koszulkę, białe jeansy, różowy sweter i okulary tego samego koloru co koszulka i jeansy (zestaw). Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się i umyłam zęby. Wychodząc z pokoju wzięłam moją białą torbę z książkami.
Zbiegłam po schodach na dół. Z uśmiechem usiadłam przy stole i przypatrywałam się cioci, która przygotowywała śniadanie. Po chwili przed moim nosem zostały położone kanapki z pomidorem. Podziękowałam i zabrałam się do jedzenia. Po zjedzonym śniadaniu spojrzałam na zegarek. Była siódma czterdzieści. Założyłam moje różowe buty i wyszłam z domu.
Do szkoły doszłam w dziesięć minut. Usiadałam na ławce na dziedzińcu i obserwowałam innych uczniów. Rozejrzałam się dookoła. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że siedzę na "ławce Kastiela''. Ale miałam to głęboko w poważaniu. Tak jak się spodziewałam, podszedł do mnie Kas.
- Wiesz, że siedzisz na mojej ławce? - wycedził przez zęby. Z jego oczu można było wywnioskować, że był bardzo, ale to bardzo wkurzony.
- Po pierwsze to jest własność szkoły, a po drugie nie obchodzi mnie to - odwróciłam głowę i znów zaczęłam patrzeć na uczniów. Kastiel zrezygnowany usiadł obok mnie. Popatrzyłam na niego zaskoczona.
- Stało się coś? - zapytałam, ponieważ Kastiel nigdy się tak nie zachowywał
- Nie twoja sprawa Thomas! - krzyknął. Oczy wszystkich, którzy przebywali na dziedzińcu zwróciły się na nas.
- Ok. Nie złość się. Po prostu widzę, że jesteś w złym humorze. Nigdy się tak nie zachowywałeś - oznajmiłam
- Pokłóciłem się z rodzicami i Hilary - powiedział cicho. To, że pokłócił się z rodzicami nie było zaskoczeniem, ale z Hilary... Zawsze mieli ze sobą bardzo dobry kontakt. Wiedziałam, że jest tym bardzo przygnębiony.
- A co się właściwie stało? - położyłam mu rękę na ramieniu
- Mówiłem już, że to nie twoja sprawa! - zrzucił moją rękę i poszedł w stronę szkoły. Wzruszyłam ramionami i również poszłam do szkoły.
Drugą lekcją była historia. Siedziałam w ławce z Rozalią. Z niewiadomych przyczyn Violetty nie było w szkole. Ale jak już mówiłam, siedziałam sobie na lekcji historii i jak zwykle się nudziłam. Rozalia natomiast bardzo uważnie słuchała. Zawsze lubiła ten przedmiot.
Na długiej przerwie razem z Rozą poszłyśmy na stołówkę. Po wzięciu posiłku usiadłyśmy przy stoliku i zaczęłyśmy jeść. Po chwili podszedł do nas Nathan.
- Czego? - zapytała go Rozalia
- Nie przyszedłem do ciebie - syknął chłopak
- Chcesz czegoś ode mnie? - zwróciłam się do Nathana
- W sumie to tak
- Więc?
- Chciałem zapytać czy nie poszłabyś gdzieś ze mną jutro? - uśmiechnął się
- No nie wiem... Postanowiłam trochę bardziej uważać na chłopaków - odparłam
- Tak... Słyszałem o Chrisie, ale jeśli się zgodzisz obiecuję, że nigdy nie zrobię ci czegoś takiego - obiecał. W ostateczności postanowiłam się zgodzić. Mam nadzieję, że z Nathanem nie będzie takich kłopotów jak z Christianem.
- No... Dobrze - zgodziłam się
- Super! - uśmiechnął się, a już po chwili pobiegł do swoich znajomych i przybił im piątki. Zaśmiałam się.
Szłam sobie spokojnie chodnikiem. Było już po lekcjach. Po chwili z daleka zauważyłam mój dom. Z entuzjazmem przyśpieszyłam kroku. Nareszcie piątek! Rozpromieniona i uśmiechnięta weszłam do domu. Ciocia siedział przed telewizorem i oglądała nudny serial. Wiem, że nudny, bo już kiedyś go oglądałam razem z Aghatą. No cóż... Każdy ma inny gust. Przywitałam się i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Przebrałam się w trochę bardziej wygodniejsze ciuchy, którymi były czarne rurki i biała koszulka na ramiączkach. Postanowiłam odrobić lekcję, żeby mieć już spokój.
Po odrobieniu lekcji, a odrabiałam je godzinę. Głupia matematyka. No tak, po odrobieniu lekcji usiadłam przy laptopie. Surfowałam po internecie, ale później zrezygnowałam, ponieważ nie było w nim nic ciekawego i zaczęłam grać w jakieś durne gry. Minęły mi tak dwie godziny.
Wieczorem postanowiłam wyjść na spacer. Ubrałam płaszcz, trampki i wyszłam z domu. Powoli spacerowałam chodnikiem. Przechodziłam właśnie obok domu Lysandra. Akurat w tej chwili podeszła do mnie Nina. Nina chodzi jeszcze do gimnazjum, a dokładniej do trzeciej gimnazjum. Ubiera się w stylu Gothic Lolita. Ma różowe pasemka i srebrzyste oczy. Dla niektórych może wydawać się bardzo słodka i miła, ale jak ją się pozna to naprawdę można się przestraszyć, że w takiej małej osobie mieści się aż tyle zazdrości i może trochę zła. Nina bardzo często jest zazdrosna o Lysandra. Zakochała się dziewczyna.
- Co ty tu robisz? - zapytała oschle
- Cześć! Przechodziłam tędy i po prostu... - nie dokończyłam
- Przyszłaś do Lysandra? - spytała
- Nie... - powiedziałam. Akurat w tej chwili z domu wyszedł Lys. Przytulił mnie na powitanie. Później przywitał się z Niną. Wydawało mi się, że jest trochę zazdrosna.
- Cześć! Co wy tu robicie? - uśmiechnął się
- Przechodziłyśmy tędy - odparła Nina
- Może wejdziecie do środka? - zaproponował
- Przepraszam, ale może innym razem - odmówiłam
- Ja też nie mogę - oznajmiła Nina. Trochę się zdziwiłam. Nie spodziewałam się, że odmówi Lysiowi.
- No cóż... Może innym razem. Do zobaczenia! - uśmiechnął się i wszedł do domu. Pożegnałam się z blondynką i dalej ruszyłam na spacer.
Przechodziłam akurat obok domy Kastiela kiedy usłyszałam szczekanie. Szczekanie Demona. Demon jest psem Kasa. Jego rasa to Owczarek Francuski. Odwróciłam głowę w tamtą stronę. Okazało się, że pies biegnie prosto na mnie. Zdążyłam jeszcze zobaczyć Hilary. Myślałam, że zaraz udusi się ze śmiechu. Mnie jednak nie było do śmiechu. Już po chwili Demon wskoczył na mnie i zaczął lizać po twarzy. Czasami wydaje mi się, że wszyscy z rodziny Kastiela mnie lubią. Oczywiście oprócz niego.
- Demon! No już! Przestań! - krzyczałam w przerwach od śmiechu. Na szczęście pies zeszedł, a ja mogłam się podnieść.
- Cześć Amelia! - przywitała się siostra Kasa
- Cześć Hilary! - również się przywitałam - Gdzie Kastiel i dlaczego wychodzisz z jego psem? Jeśli o tym nie wie to cię zabije - powiedziałam
- Nie martw się. Nie wie o tym, ale wyszedł na koncert z jakąś dziewczyną. Wróci pewnie za jakieś dwie godziny. Mam czas. - uśmiechnęła się
- Ach tak! Dziś jest koncert Globus! Miałam się na niego wybrać, ale zapomniałam... - trochę się zaskoczyłam tym, że Kas poszedł na ich koncert. Nie spodziewałam się, że lubi symfoniczny rock. Razem postanowiłyśmy, że wybierzemy się z Demonem do parku. Demon bawił się, a ja i Hilary rozmawiałyśmy. Czasami wydaje mi się, że ona ma więcej lat niż naprawdę ma. Rozmawiałyśmy aż dwie godziny. W końcu zorientowałyśmy się, że Kastiel może być już w domu. Chciałabym widzieć jego minę, gdyby zauważył, że Demona nie ma w domu. Zawołałyśmy Demona i wyszłyśmy z parku. Kiedy odprowadziłam Hilary okazało się, że Kasa nie ma w domu. Ruszyłam w stronę swojego domu. Była dwudziesta pierwsza...
__________________________________________________________________________________
Cześć! To znowu ja! Przepraszam, że tak długo nie dodawałam żadnego rozdziału, ale jak już mówiłam muszę się teraz dużo uczyć i musicie być przygotowani na to, że następny rozdział również nie będzie szybko dodany. Pozdrawiam!
Julka
Zbiegłam po schodach na dół. Z uśmiechem usiadłam przy stole i przypatrywałam się cioci, która przygotowywała śniadanie. Po chwili przed moim nosem zostały położone kanapki z pomidorem. Podziękowałam i zabrałam się do jedzenia. Po zjedzonym śniadaniu spojrzałam na zegarek. Była siódma czterdzieści. Założyłam moje różowe buty i wyszłam z domu.
Do szkoły doszłam w dziesięć minut. Usiadałam na ławce na dziedzińcu i obserwowałam innych uczniów. Rozejrzałam się dookoła. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że siedzę na "ławce Kastiela''. Ale miałam to głęboko w poważaniu. Tak jak się spodziewałam, podszedł do mnie Kas.
- Wiesz, że siedzisz na mojej ławce? - wycedził przez zęby. Z jego oczu można było wywnioskować, że był bardzo, ale to bardzo wkurzony.
- Po pierwsze to jest własność szkoły, a po drugie nie obchodzi mnie to - odwróciłam głowę i znów zaczęłam patrzeć na uczniów. Kastiel zrezygnowany usiadł obok mnie. Popatrzyłam na niego zaskoczona.
- Stało się coś? - zapytałam, ponieważ Kastiel nigdy się tak nie zachowywał
- Nie twoja sprawa Thomas! - krzyknął. Oczy wszystkich, którzy przebywali na dziedzińcu zwróciły się na nas.
- Ok. Nie złość się. Po prostu widzę, że jesteś w złym humorze. Nigdy się tak nie zachowywałeś - oznajmiłam
- Pokłóciłem się z rodzicami i Hilary - powiedział cicho. To, że pokłócił się z rodzicami nie było zaskoczeniem, ale z Hilary... Zawsze mieli ze sobą bardzo dobry kontakt. Wiedziałam, że jest tym bardzo przygnębiony.
- A co się właściwie stało? - położyłam mu rękę na ramieniu
- Mówiłem już, że to nie twoja sprawa! - zrzucił moją rękę i poszedł w stronę szkoły. Wzruszyłam ramionami i również poszłam do szkoły.
Drugą lekcją była historia. Siedziałam w ławce z Rozalią. Z niewiadomych przyczyn Violetty nie było w szkole. Ale jak już mówiłam, siedziałam sobie na lekcji historii i jak zwykle się nudziłam. Rozalia natomiast bardzo uważnie słuchała. Zawsze lubiła ten przedmiot.
Na długiej przerwie razem z Rozą poszłyśmy na stołówkę. Po wzięciu posiłku usiadłyśmy przy stoliku i zaczęłyśmy jeść. Po chwili podszedł do nas Nathan.
- Czego? - zapytała go Rozalia
- Nie przyszedłem do ciebie - syknął chłopak
- Chcesz czegoś ode mnie? - zwróciłam się do Nathana
- W sumie to tak
- Więc?
- Chciałem zapytać czy nie poszłabyś gdzieś ze mną jutro? - uśmiechnął się
- No nie wiem... Postanowiłam trochę bardziej uważać na chłopaków - odparłam
- Tak... Słyszałem o Chrisie, ale jeśli się zgodzisz obiecuję, że nigdy nie zrobię ci czegoś takiego - obiecał. W ostateczności postanowiłam się zgodzić. Mam nadzieję, że z Nathanem nie będzie takich kłopotów jak z Christianem.
- No... Dobrze - zgodziłam się
- Super! - uśmiechnął się, a już po chwili pobiegł do swoich znajomych i przybił im piątki. Zaśmiałam się.
Szłam sobie spokojnie chodnikiem. Było już po lekcjach. Po chwili z daleka zauważyłam mój dom. Z entuzjazmem przyśpieszyłam kroku. Nareszcie piątek! Rozpromieniona i uśmiechnięta weszłam do domu. Ciocia siedział przed telewizorem i oglądała nudny serial. Wiem, że nudny, bo już kiedyś go oglądałam razem z Aghatą. No cóż... Każdy ma inny gust. Przywitałam się i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Przebrałam się w trochę bardziej wygodniejsze ciuchy, którymi były czarne rurki i biała koszulka na ramiączkach. Postanowiłam odrobić lekcję, żeby mieć już spokój.
Po odrobieniu lekcji, a odrabiałam je godzinę. Głupia matematyka. No tak, po odrobieniu lekcji usiadłam przy laptopie. Surfowałam po internecie, ale później zrezygnowałam, ponieważ nie było w nim nic ciekawego i zaczęłam grać w jakieś durne gry. Minęły mi tak dwie godziny.
Wieczorem postanowiłam wyjść na spacer. Ubrałam płaszcz, trampki i wyszłam z domu. Powoli spacerowałam chodnikiem. Przechodziłam właśnie obok domu Lysandra. Akurat w tej chwili podeszła do mnie Nina. Nina chodzi jeszcze do gimnazjum, a dokładniej do trzeciej gimnazjum. Ubiera się w stylu Gothic Lolita. Ma różowe pasemka i srebrzyste oczy. Dla niektórych może wydawać się bardzo słodka i miła, ale jak ją się pozna to naprawdę można się przestraszyć, że w takiej małej osobie mieści się aż tyle zazdrości i może trochę zła. Nina bardzo często jest zazdrosna o Lysandra. Zakochała się dziewczyna.
- Co ty tu robisz? - zapytała oschle
- Cześć! Przechodziłam tędy i po prostu... - nie dokończyłam
- Przyszłaś do Lysandra? - spytała
- Nie... - powiedziałam. Akurat w tej chwili z domu wyszedł Lys. Przytulił mnie na powitanie. Później przywitał się z Niną. Wydawało mi się, że jest trochę zazdrosna.
- Cześć! Co wy tu robicie? - uśmiechnął się
- Przechodziłyśmy tędy - odparła Nina
- Może wejdziecie do środka? - zaproponował
- Przepraszam, ale może innym razem - odmówiłam
- Ja też nie mogę - oznajmiła Nina. Trochę się zdziwiłam. Nie spodziewałam się, że odmówi Lysiowi.
- No cóż... Może innym razem. Do zobaczenia! - uśmiechnął się i wszedł do domu. Pożegnałam się z blondynką i dalej ruszyłam na spacer.
Przechodziłam akurat obok domy Kastiela kiedy usłyszałam szczekanie. Szczekanie Demona. Demon jest psem Kasa. Jego rasa to Owczarek Francuski. Odwróciłam głowę w tamtą stronę. Okazało się, że pies biegnie prosto na mnie. Zdążyłam jeszcze zobaczyć Hilary. Myślałam, że zaraz udusi się ze śmiechu. Mnie jednak nie było do śmiechu. Już po chwili Demon wskoczył na mnie i zaczął lizać po twarzy. Czasami wydaje mi się, że wszyscy z rodziny Kastiela mnie lubią. Oczywiście oprócz niego.
- Demon! No już! Przestań! - krzyczałam w przerwach od śmiechu. Na szczęście pies zeszedł, a ja mogłam się podnieść.
- Cześć Amelia! - przywitała się siostra Kasa
- Cześć Hilary! - również się przywitałam - Gdzie Kastiel i dlaczego wychodzisz z jego psem? Jeśli o tym nie wie to cię zabije - powiedziałam
- Nie martw się. Nie wie o tym, ale wyszedł na koncert z jakąś dziewczyną. Wróci pewnie za jakieś dwie godziny. Mam czas. - uśmiechnęła się
- Ach tak! Dziś jest koncert Globus! Miałam się na niego wybrać, ale zapomniałam... - trochę się zaskoczyłam tym, że Kas poszedł na ich koncert. Nie spodziewałam się, że lubi symfoniczny rock. Razem postanowiłyśmy, że wybierzemy się z Demonem do parku. Demon bawił się, a ja i Hilary rozmawiałyśmy. Czasami wydaje mi się, że ona ma więcej lat niż naprawdę ma. Rozmawiałyśmy aż dwie godziny. W końcu zorientowałyśmy się, że Kastiel może być już w domu. Chciałabym widzieć jego minę, gdyby zauważył, że Demona nie ma w domu. Zawołałyśmy Demona i wyszłyśmy z parku. Kiedy odprowadziłam Hilary okazało się, że Kasa nie ma w domu. Ruszyłam w stronę swojego domu. Była dwudziesta pierwsza...
__________________________________________________________________________________
Cześć! To znowu ja! Przepraszam, że tak długo nie dodawałam żadnego rozdziału, ale jak już mówiłam muszę się teraz dużo uczyć i musicie być przygotowani na to, że następny rozdział również nie będzie szybko dodany. Pozdrawiam!
Julka
Oh cudna notka :*
OdpowiedzUsuńCzekam na następną ;)
Oh dziękuje :) Chyba będziesz musiała trochę poczekać :)
UsuńNo cóż na twoje posty zawsze warto poczekać ^.^ <3
OdpowiedzUsuńAch tak? Cieszę się, że ci się podoba :)
UsuńHej! Przeczytałam całe opowiadanie, nie mniej mam kilka uwag co do twojego pisania. Po pierwsze, piszesz za krótkie zdania (też tak kiedyś pisałam i mi to wytknęli XD). Po drugie masz dużo powtórzeń. Niekiedy wypowiedź nie ma ani rąk, ani nóg- trzeba nad tym popracować. Masz również kilka błędów typu " - Co ty tu robisz? - zapytał oschło " - powinno być "zapytał oschle". Radzę Ci przeczytać wszystko na spokojnie, wtedy zauważysz, jakie błędy popełniasz najczęściej. Co do samej treści- pomysł jest (Kastiel jest 8D), Amelia wydaje się być ciekawą postacią. Ale chyba akcja nieco za szybko się dzieje. Poćwicz opisy :3 Będę tu zaglądać co jakiś czas. Aha! Pod żadnym pozorem nie wolno Ci się nie zniechęcać przez mój komentarz! Masz pisać! Praktyka czyni mistrza! Sama piszę blogi (jeden o tematyce BL, drugi w oparciu na "Słodkim Flircie") i traktuję to jako swego rodzaju ćwiczenie.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział <3
Pozdrawiam~!
Ok! W każdym razie dzięki. Krytyka jest zawsze mile widziana :) Postaram się wszystko dokładnie sprawdzić i poprawić. Nie martw się! Nie jestem taka, żeby obrazić lub zniechęcić się po twoim komentarzu :D
UsuńCześć! Chciałabym wam przekazać, że możliwe, że rozdział pojawi się niestety dopiero pod koniec czerwca. Mam tak zwany "brak weny". Staram się poprawić błędy w poprzednich rozdziałach co idzie mi tak naprawdę średnio. No cóż... Czekajcie cierpliwie :)
OdpowiedzUsuńKoniec czerwca? Koniec czerwca?!
Usuń;( chlip chlip łezka... D:
No trudno poczekam... koniec czerwca... koniec czerwca...
P.S. Pisze Shira tylko że zmieniłam nazwę i zdjęcie nic po za tym ;)
No niestety :( Ale rozdział 7 też pewnie będzie trochę później, ponieważ od 1 do 14 jestem na koloniach, ale może wtedy uda mi się coś napisać :(
UsuńOh ja też jestem na kolonii ;) No mam nadzieję już nie mogę się doczekać ^.^
OdpowiedzUsuń