środa, 15 maja 2013

Rozdział 4

    Wstałam o siódmej. Powolnym krokiem podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czarne jeansy, duży, biały sweter z czaszką, kolczyki w kształcie krzyża oraz czarny naszyjnik z koniem (zestaw). Weszłam do łazienki. Wzięłam poranny prysznic, ubrałam się i umyłam zęby. Wychodząc z pokoju zgarnęłam moją torbę z książkami, przygotowanymi poprzedniego dnia.
    Po zjedzonym śniadaniu, którym były dwie kanapki, wyszłam z domu. Przed domem stał czarny samochód. Należał on do Nata. Zastanawiałam się czemu przyjechał. Po chwili chłopak wysiadł z auta.
    - Cześć Amelia! - zawołał wesoło
    - Hej Nat! - odpowiedziałam - Stało się coś? - zapytałam
    - Nie. Przejeżdżałem tędy i pomyślałem, że mogę cię podwieźć. Oczywiście jeśli zechcesz - zarumienił się.
    - W sumie, czemu nie! - zgodziłam się, a chłopak uśmiechnął się. Otworzył mi drzwi bym mogła usiąść, a potem zamknął je. Okrążył samochód i usiadł na miejscu kierowcy. Auto ruszyło.
    Całą drogę przegadaliśmy. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nawet fajnie rozmawiało się z Natanielem. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Nataniel stanął na parkingu szkoły. Wysiedliśmy  z samochodu i razem ruszyliśmy w stronę liceum, tym razem w ciszy. Weszliśmy do budynku szkoły.
    - No to... Do pierwszej lekcji - pożegnałam się z nim
    - Tak. Na razie - powiedział, odchodząc
    Udałam się po klasę matematyki, gdzie mieliśmy mieć teraz lekcje. Usiadłam pod ścianą i grałam na telefonie. Nagle podszedł do mnie Lysander.
    - Cześć. Jak tam po imprezie - zapytał, siadając koło mnie
    - W sumie to dobrze. Tylko dręczy mnie jedna sprawa... Lysander... Wiesz czy pomiędzy mną, a Chrisem doszło do czegoś więcej?... Pytałam już Kastiela. Powiedział, że nie, ale nie za bardzo jestem pewna - spojrzałam na niego. Z jego twarzy natychmiastowo znikł uśmiech
    - Wiesz... Chris... - zaczął  niepewnie - On... Dobierał się do ciebie...
    - Co?! - krzyknęłam
    - Nic nie pamiętasz? - zapytał. Pokręciłam przecząco głową
    - Zaraz po tym Kas wyrzucił go, a impreza się skończyła. Siedziałaś na kanapie i płakałaś. Próbowaliśmy cię uspokoić, ale nie udało się. Krótko po tym zasnęłaś - oznajmił smutno
    - Wybacz Lys, ale muszę spotkać się z Kastielem. Szybko...
    - Oczywiście. Do zobaczenia - uśmiechnął się. Spojrzałam na zegarek. Było jeszcze dziesięć minut do dzwonka. Zdążę. Pomyślałam. Ruszyłam w stronę dziedzińca. Rozejrzałam się po nim. Po chwili zobaczyłam czerwonowłosego stojącego z swoimi kumplami. Natychmiast ruszyłam w ich stronę.
    - Kastiel musimy pogadać - skrzyżowałam ręce
    - Nie teraz - powiedział nawet na mnie nie patrząc
    - Choć - chwyciłam jego ramię i pociągnęłam za sobą. Jego koledzy zaśmiali się
    - Czego chcesz? - zapytał wkurzony
    - Lysander mi powiedział - rzekłam 
    - Co ci powiedział? - chyba się wystraszył. Ale on?... Nie... Przewidziało mi się.
    - To, co wydarzyło się podczas imprezy. Dlaczego mi nie powiedziałeś co Chris chciał zrobić? - zapytałam
    - Wiem, że byłaś pijana. Nic nie pamiętasz. Nie chciałem cię martwić - odwrócił wzrok
    - Martwić?! Przecież on chciał mnie zgwałcić! - powiedziałam głośno, ale tak żeby tylko Kas usłyszał
    - I tak pewnie byś mi nie uwierzyła. Ale teraz już wiesz, więc daj mi spokój - odszedł
    Weszłam z powrotem do szkoły.

                                                   *Z punktu widzenia Kastiela*

    Podszedłem z powrotem do chłopaków.
    - Co chciała Amelia? - zapytał Michael
    - Nic ważnego - odwróciłem wzrok
    - No przestań! Ona jest najładniejsza w szkole, zaraz po Rozalii. Z resztą niezła z niej laska - zaśmiali się, ale ja nie miałem do śmiechu.
    - Możecie przestać? - wkurzyłem się
    - No, ale popatrz na nią. Zaklepuję! - krzyknął Nathan
    - Jeszcze jedno słowo, a wam naprawdę przywalę - zacisnąłem pięści
    - Kastuś. Ale ty się chyba nie zakochałeś? Nie? - zapytał Nathan
    - Nie nazywaj mnie tak! Co ty? W niej? Ona jest strasznie denerwująca -  powiedziałem stanowczo
    - Dziwne. Nie widziałem go nigdy zakochanego. Chyba, że chodzi o tą Debrę - szepnął Michael do Nathana
    - Dlatego teraz nie dowiemy się, czy jest zakochany - odpowiedział Nathan
    - Idioci - ruszyłem w stronę szkoły...

                                                *Z punktu widzenia Amelii*

    Lekcje zaczną się za dwie minuty. Siedziałam sobie pod klasą z Lysandrem, Rozalią i Violettą. Rozmawialiśmy sobie i pewnie rozmawialibyśmy tak dalej, ale dzwonek przerwał te pogaduchy. Okazało się, że mamy zastępstwo.
    Resztę lekcji minęła spokojnie. Wyszłam z klasy, kiedy usłyszałam, że ktoś mnie woła
    - Amelia! - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się za mną stał... Chris... Pewnie myślał, że niczego nie pamiętam, z resztą tak było, ale dowiedziałam się o wszystkim. Chris chciał mnie pocałować, ale odsunęłam się.
    - Co ci jest? - zapytał, chcąc mnie przytulić
    - Nie dotykaj mnie! - krzyknęłam 
    - Co ci się, do cholery, stało? - zapytał
    - Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego - chciałam odejść, ale zatrzymał mnie
    - Ale co ja takiego zrobiłem? 
    - Nie pamiętasz już? Wiesz? Wszystko już wiem. Wiem co stało się podczas imprezy i wiem, że nienawidzę cię za to! A teraz odwal się. - ponownie chciałam przejść obok - Puść mnie - powiedziałam stanowczo 
    - Nie dopóki nie dasz mi tego wyjaśnić
    - Odwal się od niej! - usłyszałam głos... Głos Armina! Uratowana!
    - Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy! - darł się Christian
    - Puść mnie! - zaczęłam się szarpać, ale uścisk stawał się coraz mocniejszy. Prawie nie mogłam oddychać.
    - Kiedy kobieta prosi należy wykonać polecenie, a teraz puść ją, bo zrobi się nieprzyjemnie - powiedział. Nigdy go takiego nie znałam. 
    - To nie koniec! Będę walczył - dodał odchodząc Chris. Nic nie powiedziałam tylko rzuciłam się Arminowi na szyję. Chłopak na początku był lekko zszokowany, ale zaraz po tym też mnie przytulił.
    - Dziękuję... To moja wina. Nie powinnam tyle pić... - szepnęłam. Armin oderwał mnie od siebie i uśmiechnął się.
    - Dlaczego zawsze ty musisz sprowadzać na siebie takie kłopoty? - na jego twarzy zagościł wielki uśmiech
    - Tak już mam - również się uśmiechnęłam. Każde z nas rozeszło się w swoją stronę...


__________________________________________________________________________________

Cześć! Rozdział mi nie wyszedł, ale grunt, że jest. Jest trochę nudny, nie mówiąc o tym, że jest krótki. Nie dzieję się w nim nic ciekawego, ale mam nadzieję, że się spodoba. Chciałam wam też podziękować za to, że czytacie moje opowiadanie. Wyświetleń strony jest coraz więcej z każdą sekundą, za co wam bardzo serdecznie dziękuję. Dzięki xD Miłego czytania :)
             
                                                                                                                     Julka



 
   
  

3 komentarze:

  1. kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dodać szybko, ale nic nie obiecuje. Wiesz szkoła i te sprawy...

      Usuń
  2. Fajna notka :* Czekam na następną! :D

    OdpowiedzUsuń