poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 3

    - No tak, ale gdybym powiedziała, to pewne, że byś nie chciała pójść - uśmiechnęła się
    - Och! Masz rację! - powiedziałam ze złym wyrazem twarzy
    - Dziewczyny przestańcie już - powiedział Leo wychodząc z samochodu by otworzyć nam drzwi. Najpierw otworzył Rozalii, która siedziała na przednim siedzeniu. Potem dopiero nam. Weszliśmy po schodach i zadzwoniliśmy do drzwi. Po chwili drzwi otworzyły się, a w progu stał Kas. Uśmiechnął się. Gestem ręki zaprosił nas do środka. Weszliśmy. W środku dom Kastiela był naprawdę ładny. Ściany były koloru malinowego. Na środku salonu stała czarna kanapa ze skóry która w tej chwili była przesunięta, by zrobić miejsce na parkiet. Na środku pokoju tańczyła już spora grupka ludzi. Kanapa stała na również czarnym, puszystym dywanie. Naprzeciwko stał telewizor plazmowy. W rogu znajdował się cały sprzęt oraz głośniki. Za nimi stał DJ.
    - Wow! Thomas! Świetnie wyglądasz! - krzyknął Christian. Jest w zespole razem z Kastielem i Lysandrem. Jest szatynem o niebieskich oczach. Całkiem przystojnym szatynem, ale strasznie wrednym.
    - Odczep się Chris - powiedziałam
    - Ale ja to mówię na poważnie
    - Ty i coś na poważnie? Naprawdę? - zapytałam. On i jego kumple zaśmiali się.
    - No nie bądź taka. Zatańcz ze mną - prosił. Spojrzał na mnie w taki sposób, że nie mogłam mu odmówić.
    - No dobrze... - zgodziłam się - Ale tyko jeden taniec - zarządziłam
    - Jak tylko zażyczysz - uśmiechnął się. Złapałam go za rękę.
    - Co powiesz na piwo?
    - Czemu nie.
    Poszliśmy w stronę kuchni. Wchodząc do niej zobaczyliśmy Kastiela.
    - A wy co? - zapytał patrząc na nasze złączone dłonie. Od razu puściłam rękę Chrisa. Moje policzki momentalnie zrobiły się czerwone .
    - Przyszliśmy po piwo - poinformował go
    - W lodówce - oznajmił Kas
    - Dzięki - podziękował. Otworzył lodówkę i wyciągnął dwa piwa, po czym podał mi jedno. Od razu je otworzyłam. Kastiel cały czas nas obserwował. Ciekawe o co mu chodziło? Patrzył na Chrisa jakby chciał go zabić. Po chwili wyszliśmy z kuchni i skierowaliśmy się na kanapę. Christian opowiedział mi coś o sobie, a ja jemu. Dowiedziałam się, że poza muzyką (gra na gitarze) interesuje się też malowaniem. No ładnie... Nie pomyślałabym, że on lubi rysować. Ja powiedziałam mu o sobie prawie wszystko. Nie mówiłam wam tego, ale jestem uczulona na dym tytoniowy. Okazało się, że Christian nie jest aż taki wredny i zły jak to sobie zawsze wyobrażałam.
    Rozmawialiśmy tam prawie godzinę. Trochę się upiłam. Może inni nie byliby pijani po piwie, ale ja tak. Już tak miałam. Po ośmiu piwach byłam już  naprawdę pijana. Razem z Chrisem postanowiliśmy iść potańczyć. Wstałam i pociągnęłam go za rękę. W drodze na "parkiet" spotkałam Armina.
    - Armin, kotku, pozdrów mamę - położyłam dłonie na jego ramionach, ale po chwili je szybko  zabrałam    
    - Coś ty jej zrobił? - zapytał czarnowłosy Chrisa. Armin jest moim najlepszym przyjacielem jeśli chodzi o płeć przeciwną. Może nie spędzam z nim tyle czasu co z dziewczynami, ale przyjaźnimy się.
    - Fajne masz włosy - dotykałam po głowie przyjaciela i bawiłam się jego włosami
    - Upiła się, ale to nic - uśmiechnął się i wszedł ze mną na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć. Pod wpływem piwa stałam się bardziej odważna w stosunku do Chrisa. Odwróciłam się do niego tyłem i zaczęłam tańczyć, ocierając swoje ciało o jego. Trwało to krótko, bo odwróciłam się i od razu... Pocałowałam go! Na początku był zaskoczony, ale po chwili odwzajemnił pocałunek. Przycisnął mnie do ściany. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne. Przez ten czas miałam zamknięte oczy, ale gdy je otworzyłam zobaczyłam, że Kastiel znowu patrzy się na nas i wygląda jakby chciał zabić albo mnie, albo Chrisa. Potem urwał mi się film...
   Obudziłam się na czarnej kanapie przykryta kocem. Koło mnie leżał Lysander. Uśmiechnęłam się. Usłyszałam odgłosy dochodzące z kuchni. Ruszyłam w stronę pomieszczenia i stanęłam w progu. Kas stał i patrzył się w okno. Jest nawet przystojny. I do tego bez koszulki! Pomyślałam, ale od razu wybiłam sobie tę myśl z głowy. Amelia, ogarnij się! Podeszłam do niego.
    - Cześć - przywitałam się
    - Hej - odpowiedział nie podnosząc na mnie wzroku
    - Ktoś jeszcze został oprócz mnie i Lysia? - zapytałam
    - Rozalia, Leo, Violetta, Armin i Alexy. A co? 
    - Nic. Pytam z ciekawości, ale chciałam się też dowiedzieć czy Leo i Roza mnie nie zostawili - oznajmiłam
    - Ta... I czy Chris cię nie zostawił? - zapytał cicho, ale na tyle głośno, że usłyszałam
    - Nie. O co ci chodzi? 
    - Nie pamiętasz już co wczoraj z nim robiłaś? - spojrzał na mnie
    - Pamiętam tylko, że się całowaliśmy... - nie dokończyłam
    - Dobre i to - przerwał mi
    - Doszło do czegoś więcej?! - krzyknęłam
    - Po pierwsze nie drzyj się tak, bo wszystkich obudzisz. Po drugie nie - odetchnęłam
    Pomogłam Kastielowi trochę ogarnąć dom. Potem pobudziliśmy resztę. Wszyscy postanowiliśmy, że nie pójdziemy dzisiaj do szkoły. Po posprzątaniu całego domu każdy z nas rozszedł się w swoją stronę. Wyszłam z domu Kasa. W połowie drogi nie mogłam już wytrzymać na tych szpilkach. Ściągnęłam je i szłam dalej. Po kilku minutach dotarłam do mojego domu. Otworzyłam drzwi i weszłam.
    - Wróciłam! - krzyknęłam na cały dom
    - Gdzieś ty była całą noc?! - w przedpokoju przywitała mnie ciocia Aghata
    - Ciociu, przecież mówiłam, że na imprezie - uśmiechnęłam się
    - Myślałam, że wrócisz około pierwszej, a ciebie całą noc nie mam. Bałam się - wytłumaczyła się
    - Rozumiem, ale mam siedemnaście lat. Możesz być trochę spokojniejsza - uśmiechnęłam się. Ciocia też. Poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w piżamę. Planowałam przespać cały dzień...
    Obudziłam mnie mój telefon. Przyszedł sms od Rozalii : Wstałaś już? Odpisałam : Tak.  Była szesnasta. Wstałam z mojego łoża. Wyciągnęłam z szafy dresy. Przebrała się i zabrałam się za pakowanie książek i odrabianie lekcji na jutro.
    Skończyłam w pół godziny. Zeszłam na dół coś zjeść. Na lodówce była kartka od sióstr i cioci.

                                      Razem z dziewczynkami jesteśmy na zakupach.           
                                Wrócimy około osiemnastej. W lodówce masz 
                                obiad :*
                                                                                          Aghata
                            PS. Drzwi są zakluczone

    No to zostałam sama. Wyciągnęłam z lodówki obiad w postaci spaghetti. Odgrzałam go sobie i zaczęłam jeść. Po obiedzie pozmywałam. Poszłam na górę i usiadłam przed laptopem. Weszłam na Skype'a. Jednak nikt szczególny nie był zalogowany. Zaczęłam surfować po internecie. Przejrzałam wiele stron. Na żadnej jednak nie było niczego ciekawego. Zamknęłam laptopa i zeszłam na dół. Nie miałam nic do rooty, więc włączyłam jakiś nudny film. O osiemnastej trzydzieści przyszła moja rodzinka. Ciocia rozpakowywała zakupy i zajmowała się swoimi sprawami, Laurka bawiła się na dywanie obok mnie, a Connie siedziała w swoim pokoju. Zeszło nam tak aż do dwudziestej. Poczłapałam do swojego pokoju. Posiedziałam jeszcze trochę przed laptopem, a później poszłam spać.

__________________________________________________________________________________

Cześć! To  znowu ja! Dwa rozdziały w jeden dzień. Poproszę o pokłony. Oczywiście żartuję. Rozdział taki sobie mi wyszedł, ale mam nadzieję, że się spodoba. Miłego czytania ♥
                                                  
                                                                                                             Julka
  
                            
 
     


2 komentarze:

  1. No,no , fajnie się zapowiada :) Czyżby Kastiel był zazdrosny ? Czekam na następny rozdział :D
    Maja :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział i te poprzednie też

    OdpowiedzUsuń